środa, 22 grudnia 2010

LUSTRAcja SPOŁECZEŃSTWA

  Niedawno obchodziliśmy prawie trzydziestą rocznicę stanu wojennego. Do tej pory nie rozliczyliśmy się z przeszłością. W prasie po trzydziestu latach od początku końca, minionego ustroju ukazują się artykuły dotyczące kłamców lustracyjnych i posądzenia o współpracę ze służbami specjalnymi.
   Temat ten wałkujemy ze szczególnym upodobaniem, biczując winnych w naszym mniemaniu doznanych przez nas krzywd i rozdrapując nasze narodowe rany. Co zresztą jest dla nas Polaków charakterystyczne. Podejście mediów wyrobiło w nas określony pryzmat postrzegania winnych współpracy z owymi służbami. Właściwie nie zastanawiamy się nad całościowym i perspektywicznym ujęciem tematu.
Media usłużnie, na tacy podały nam poprawność etyczną postrzegania rzeczywistości. Wiemy zatem, że totalitarny system PRL-u był zły, jak również osoby z tym systemem współpracujące. Stworzyliśmy coś na kształt zbiorowego sumienia i sądzimy. Szybka lustracja pozwala ustalić, kto w naszych szeregach do kategorii winnego słusznie się kwalifikuje.
   Właśnie, kto? Zastanówmy się przez chwilę czym jest Państwo. Najprostsza i najbardziej skrótowa reguła politologiczna, mówi nam, że Państwo jest przymusową organizacją, wyposażoną w atrybuty władzy zwierzchniej po to, by ochraniać przed zagrożeniami zewnętrznymi i wewnętrznymi ład, zapewniający zasiedlającej jego terytorium społeczności . Z powyższej definicji wynika, że jest ono organizacją przymusową, i zapewne z tym się zgodzimy. Jeśli chcemy zamieszkiwać terytorium danego kraju, nie mamy wyboru co do formy jego państwowości. Żyjemy w ustroju demokratycznym, który od słusznie minionej epoki różni się tym, że mamy prawo wyboru. Wyboru czego? Wyboru władzy... i niczego więcej. To prawodawstwo nakazuje określone formy zachowań i zakazuje innych, pod groźbą sankcji. Czym to się różni od PRL-u? Niczym. Zmieniło się to co uznawane jest za słuszne, rygor wzorców zachowań pozostał ten sam. Przeciętny Kowalski musi robić to co ustawa mu nakazuje, i większego wyboru nie ma.
   Wiele osób myli ustrój naszego kraju z liberalizmem, w którym Państwo nakazuje tylko ochraniać obywateli, w ich zachowania nie ingeruje. W liberalizmie wolno więc palić na ulicy, bo władza wychodzi ze słusznego poniekąd założenia, że własny rozum, każdy obywatel ma. Jeśli chce się truć, niech się truje, jego sprawa i jego zdrowie. W niektórych krajach demokratycznych, palenie jest zabronione, ponieważ jest szkodliwe, jednak papierosy ciągle są dostępne, bo Państwo czerpie z nich niebagatelne zyski. Narkotyki już dozwolone i ogólnie dostępne nie są, chociaż statystycznie zabijają o wiele mniej osób niż nikotyna. Zastanawia brak konsekwencji.
   A co z przekonaniami? Czy za przekonania Państwo karze? Odpowiedź wydaje się dla wielu oczywista. No jak każe? W demokracji? Przecież mamy wolność słowa. Wykrzyknie wielu. Spróbujmy zatem wyrazić przekonanie, że jako rasiści, nie lubimy delikatnie mówiąc pewnej nacji, koloru skory, oraz wiary i generalnie zgadzamy się z ustrojem totalitarnym panującym w Niemczech w czasach narodowego socjalizmu. Tu już nasze przekonania, kolidują z tym co Państwo nakazuje i kwalifikują się pod zachowanie określone w normie jako niezgodne z prawem. Obrażamy czyjeś wyznania, dyskryminujemy jakąś nację, więc za to trzeba nas ukarać.
   Swoją drogą w naszym kraju bardzo chętnie karze się tych, którzy obrażają uczucia religijne katolików. O procesie wytoczonym za obrazę uczuć religijnych muzułmanina czy żyda jeszcze nie słyszałam. Widać ich uczuć w naszym tolerancyjnym społeczeństwie nikt nie obraża.
Co to ma wspólnego z lustracją? Niby nie wiele, a jednak... Wypada się zastanowić, kogo za miniony ustrój piętnować. Tych którzy współpracowali z SB? Robili to co Państwo uważało za słuszne. Może więc ukarać przedstawicieli ówczesnej władzy? To wydaje się bardziej sprawiedliwe. Tylko powstaje pytanie, jak się do tego ma lustracja znanych, ot chociażby aktorów. Do władzy im co najmniej daleko, kultura podlegała ścisłej cenzurze, więc piętnować ich za... Za co? Za przekonania i posłuszeństwo wobec rządu. Czyli dokładnie za to co my robimy teraz, tylko w innych realiach politycznych. A co z tymi, których ideologia zgodna była z ideologia państwa? Karać za patriotyzm? Bo przecież każdy szanujący się komunista uważał, że pomagając władzy utrzymać ład, jest patriotą.
   Nobilitacji natomiast podlegają ci którzy w sposób mniej lub bardziej jawny wyrażali swój sprzeciw wobec reżimu. Czym się różnią od nas? Przecież większość społeczeństwa głośno wyraża swoje niezadowolenie wobec panującej władzy. Różnią się tym, że kiedyś wolność słowa poddawana była jawnej cenzurze, i jeśli od panujących reguł odbiegała, była karana. Teraz cenzura jest mniej jawna, chociaż kara za wolność słowa nadal w mniej lub bardziej zawoalowany sposób funkcjonuje.
   Co zatem robić? Przecież wielu polaków było naprawdę pokrzywdzonych przez miniony ustrój. Kogo ukarać za doznane krzywdy? Prawdziwy chrześcijanin odpowie „nie sądź bo i ciebie osądzą” a przecież prawdziwym chrześcijaninem mianuje się większość społeczeństwa. Pomyślmy, co by teraz było, gdyby zmienił się ustrój państwowy i poprawność polityczna. Ilu polaków krzyczy”komuno wróć”. Cóż wtedy większość z nas podlegałaby lustracji. Nie realne? Dokładnie tymi kategoriami myśleli współpracujący z SB przeszło trzydzieści lat temu.
   Jak więc rozliczyć przeszłość? Może czas najwyższy zająć się rozliczaniem naszej kulejącej teraźniejszości. Pogodzić się z faktem, że minionych lat i doznanych przez społeczeństwo krzywd nic już nie zmieni i nie naprawi. SB dręczyło żołnierzy AK, za to, że byli w AK. My dręczymy funkcjonariuszy SB, za to, że byli w SB. Kto będzie dręczył nas?
   Zastanawiam się kiedy ktoś z tłumu krzyknie, że AK-owców trzeba jeszcze raz rozliczyć. Za powstanie Warszawskie, bo było strategiczną pomyłką. Głosy o tej porażce jak bumerang odzywają się co roku 1 sierpnia. Oni walczyli za Polskę. Nie taką jak była, pytanie czy taką jaka jest. Ludziom, którzy oddali swoje życie za ten kraj jest raczej obojętne czy znany profesor i językoznawca z SB współpracował, czy też nie. Od dawna spoczywają snem sprawiedliwych. Swojej polski nie doczekali i tego żadna lustracja nie zmieni.
   Może czas pogodzić się z historią, i zająć się problemami codziennymi zwykłych ludzi, zamiast marnować środki i energię na rozliczanie przeszłości. Może czas uczyć dzieci prawdziwej tolerancji, tej, która nie rozpycha się łokciami na Placu Zamkowym w celu obrony jedynej słusznej wiary i krzyża. Krzyża bronić nie trzeba, krzyż jest tylko symbolem wiary, którą albo się ma w sercu, albo nie. Podobnie jak uczuć religijnych nie da się obrazić. Bo jeśli ktoś szczerze wierzy, jest mu obojętne co o tym sądzą inni. 
  Przestańmy więc szukać winnych, a z przeszłością niech każdy rozliczy się sam, za pomocą własnego, nie zaś zbiorowego sumienia.